PO GODZINACH

alternatywnie i kreatywnie

Co robię, kiedy poluzuję już krawat?

Każdą dłuższą przerwę w pracy wykorzystuję na podróże. W krainy bliższe i dalsze... Nie zasnę spokojnie, jeśli nie mam zaplanowanej kolejnej wojaży w najbliższym kwartale.

Możecie mnie jednak spotkać również w lesie i na kaszubskich oraz mazurskich polanach, gdzie szeptunię - zbieram zioła (na napary i kadzidlane wiązki) albo po prostu wędruję przed siebie czy leżę wpatrując się w drzewa od spodu.

Możecie też odwiedzić mój drewniany domek pod lasem i odpocząć w otoczeniu Jeziora Lidzbarskiego, rzeki Wel oraz pięknej górznieńsko-welskej puszczy - bo widok z tarasu macie tam właśnie na Park Krajobrazowy a częstymi gośćmi są sarny i wiewiórki oraz niezliczona ilość ptaków (z których część urządziła sobie nawet własne domki na drzewach, które oglądać możecie od spodu z perspektywy bawełnianych hamaków.

Jednym z owoców moich wypraw i rozmyślań jest zaś projekt (nie)ikona. Pomysł narodził się na... cypryjskiej (pół)pustyni i powstał ze zderzenia dwóch niby-przeciwieństw: ortodoksji i duchowej otwartości, mozaikowatości czy - jak kto woli - antydogmatyczności. (Nie)ikony mogą być więc punktem odniesienia codziennych – niekoniecznie religijnych – medytacji, symbolem (mikro)Kosmosu, czy po prostu znakiem dobrożyczeństwa.